Zaśnieżone majowe Tatry
Chłodny, deszczowy maj w całej Polsce, a w Tatrach jeszcze zimniej i co trochę pada śnieg przykrywając ten pozostały z zimy oraz skały i kosodrzewinę. Tego świeżego nie jest dużo, bo przybywa około kilkanaście centymetrów, a w ciągu dnia, kiedy cieplej, poprzedni się topi. Chmury wiszą nisko zakrywając przeważnie szczyty do połowy, często niżej, a czasem zniżają się do powierzchni stawów. Tak jest i w Zachodnich i w Wysokich Tatrach. Za to w niżej położonych dolinach zieleni się trawa i kwitną kwiaty.
Gdyby w 1892 roku opady trwały tak jeszcze w końcu maja, rozpaczałby Stefan Żeromski. Po raz pierwszy będąc w Zakopanem, od 25 kwietnia wyczekiwał, aż stopią się zimowe śniegi, by móc odbyć wycieczką do Morskiego Oka. Jak wiemy, wyruszył dopiero 13 czerwca, ale i tak z duszą na ramieniu, wspomagany przez przewodnika Jakuba Gąsienicę, („Gdyby nie on – już by Stefusiów mózg orłowie na Zawracie dziobali”.) musiał przejść Zawratowy Żleb po śniegu.
Okazuje się, że w XIX wieku pogoda płatała podobne figle jak teraz. Ks. Józef Stolarczyk, pierwszy proboszcz zakopiański, zapisał w 1866 roku w kronice parafialnej: „Na 1 maja już buki i jesiony rozwijać się poczęły, wszystko się zieleni, jak dawno przedtem nic nie było. Gdy wszystko powschodziło i prawie zakwitło, nadchodzi zima, śnieg i mróz; około 20- maja wszystko śniegiem pokryte. (…) Mróz zaś był taki (nie wiem, ile miał stopni), iż sople na dachu porosły na dwa i trzy łokcie polskie”( „Legendowe postacie zakopiańskie” )
Jacek Jopowicz
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Góry
Jak ciche są te góry, gdy leżą pod śniegiem,
zaszyte w biały całun kosówkowym ściegiem!
Choć nieżywe na pozór, są tylko w letargu.
Czasem wstrząsną się, z piersi zrzucą stosy piargów
i przeciągną się we śnie.
Wówczas jak garść liści
spadają z nich najlepsi, najpierwsi turyści...
Towarzysze ich potem zaszywają w płótno
i niosą ku nizinom ścieżką bladą, smutną...